Martwe ptaki z Warszawy

Opublikowano Dariusz Grochal

Główny Inspektor Sanitarny i Główny Lekarz Weterynarii wydali wspólny komunikat dotyczący zwiększonej liczby śmierci ptaków z rodziny krukowatych odnotowywanych na terenie Warszawy.

W ostatnim czasie w Warszawie można było zaobserwować nadmierną ilość zgonów wśród ptaków. Problem dotyczył głównie wron siwych. Po przepadaniu martwych ciał ptaków okazało się, że winę za zgony ponosi wirus Gorączki Zachodniego Nilu.

Czy wirus jest groźny dla innych gatunków niż krukowate i czy może być groźny dla ludzi?

Jak czytamy w komunikacie GIS/GLW:

Gorączka Zachodniego Nilu jest chorobą wirusową, odzwierzęcą. Wirus nie przenosi się między ludźmi. Nie można zakazić się przez kaszel, kichanie, dotyk.

W aktualnej sytuacji ryzyko objawowych zakażeń u ludzi na terenie naszego kraju należy uznać za niskie. Osobom zawodowo mającym kontakt z chorymi lub padłymi ptakami zaleca się stosowanie podczas kontaktu z potencjalnie zakażonym materiałem biologicznym rękawiczek jednorazowych, maseczek ochronnych na usta i nos oraz okularów ochronnych. Osoby postronne nie powinny dotykać padłych ptaków.

U większości ludzi (80%) zakażenie wirusem Gorączki Zachodniego Nilu ma przebieg bezobjawowy. Objawy występują tylko u ok. 20% zakażonych pacjentów, w tym, u jednej na ok. 150 osób zakażonych, choroba przebiega pod postacią neuroinfekcji z zajęciem centralnego układu nerwowego.

Typowy okres inkubacji zakażenia wynosi 2–14 dni, średnio jest to ok. 7 dni. Łagodna postać choroby charakteryzuje się nagłym początkiem z gorączką, bólami głowy, pleców, mięśni, czasami nudnościami, wymiotami, bólami brzucha i biegunką. U części pacjentów może wystąpić wysypka odropodobna lub grudkowa. Ostre objawy trwają 3–10 dni, ale dolegliwości bólowe i zmęczenie mogą utrzymywać się kilka tygodni.

Czy wirus jest groźny dla gołębi miejskich?

O komentarz poprosiliśmy dr. Roberta Maślaka z Wydziału Nauk Biologicznych, Uniwersytetu Wrocławskiego.

Wszystkie ptaki mogą być rezerwuarem tego wirusa, zatem także gołębie. Wektorem przenoszenia jest komar czy innym bezkręgowiec żywiący się krwią, zatem zagrożenie dla człowieka marginalne. A ostrożność w dotykaniu chorych zwierząt zawsze wskazana, niezależnie od tego wirusa. Dobrze mieć ze sobą rękawiczki.

EDIT [22.08.2024]

Nieco inne światło na los martwych wron, rzucają działania podjęte przez Ptasi Patrol Fundacji Noga w Łapę. Fundacja zleciła badania toksykologiczne, których nie wykonały państwowe instytucje.

Jak podaje Fundacja:

Wczoraj otrzymaliśmy z laboratorium PIW Puławy pełne wyniki badań (wirusy i toksykologia) dwóch pierwszych przekazanych przez nas martwych wron.

  • u obu ptaków nie znaleziono wirusa Zachodniego Nilu
  • u jednej wrony nie znaleziono nic w toksykologii, a u drugiej dwie substancje: bromadiolon (w stężeniu śmiertelnym) oraz brodifakum, czyli trutki na szczury.

Potrzeba przebadania ptaków toksykologicznie to nie było tylko przeczucie. To uszanowanie licznych głosów mieszkanek i mieszkańców, którzy od dawna zgłaszają pojawiające się martwe ptaki przy towarzyszących deratyzacjach oraz pójście za radą lekarzy, u których próbujemy ratować jeszcze żywe ptaki. Tak, u części z nich obstawiamy wirusa Zachodniego Nilu, ale zbyt wiele ptaków ma objawy zatrucia, by wszystko zrzucić na wirus, który jest wśród ptaków od dawna. Tylko szerokie i pełne badania pokażą nam skalę pomoru i jego prawdziwe przyczyny. Każdy ptak powinien być przebadany na obecność wirusów plus pełna toksykologia oraz sekcja.

(za. Fb/Ptasi Patrol Fundacji Noga w Łapę)

Sprawa martwych wron nie jest wyjaśniona i ma charakter rozwojowy.

Źródła

Komunikat dotyczący zwiększonej liczby padnięć ptaków z rodziny krukowatych

Fot. Aneta Jasińska